W tym roku spojrzałam na ścinki płótna i kawałki sztucznego misia. Co by z tego zrobić? Popatrzyłam na swój dorobek życiowy w liczbie trzech, ruchliwych sztuk. :) Zaczynających wspominać, że już szkoła blisko.
Olśniło mnie! Worki na kapcie!
I tak powstało ich kilka sztuk. Na ile materiału starczyło. :)
Najpierw zaprojektowałam buźki. Zajęło mi to ze dwa tygodnie. Bo najtrudniej jest wyrysować pomysł.
Pierwszy worek, który pokazuję nazwałam "Coś".
Przeglądałam kolorowanki syna. Po kilku takich książeczkach, nie wiedząc kiedy "narysowała się" taka oto mordka. Worek uszyty jest z płótna, naszywki i uszy z polaru.
Od kilku miesięcy mam kota. Ma swoje wady, ale zalet więcej. Dlatego worka kociego nie mogło zabraknąć. :)
Ten pies to wynik przeglądania Internetu. Szukałam natchnienia. Natrafiłam na zdjęcie pewnej psiej rasy. Nie pamiętam nazwy, ale jest na worku. :)
Zając, to efekt fascynacji królikiem Bugs'em. :) Jestem ciągły dzieciak.
Tutaj worek "Zwierz", bo do tej pory rodzaju tego zwierzaka nie jestem w stanie określić. :)
I na końcu księżniczka Bella. Worek uszyłam z płótna, w środku jest podszewka.Kwiaty są filcowe. Jednego środek wypełniłam perełkami, drugi dostał guzik.